Czym właściwie jest wartość i co jest wartościowe? W tradycji rzemieślniczej, przekazywano tajniki wiedzy następnym pokoleniom aby je pielęgnować. Dlaczego? Bo przedstawiały wartość, czyli jakość – duchową, intelektualną, techniczną itp. Człowiek w swojej pracy tworzy teorie, myśli abstrakcyjnie i porównuje. To co wartościowe nigdy nie powstaje łatwo, szybko i przyjemnie, jest związane z wysiłkiem i przekraczaniem barier. Szlachetne dzieło nie powstaje również, bez wartościowania i odniesień. Wartościowanie, to różnice, dychotomie i kontrasty.

Żyjemy w świecie naprężeń między dobrem a złem, naturą a kulturą, materią a duchem, wojną a pokojem czy chaosem a porządkiem. Te dualizmy od dawna inspirują i fascynują.
Nieskończony ruch dążenia do równowagi, tworzenia z bezkształtu w kształt, oraz entropiczny rozkład i nieład.
Kiedyś przeczytałem o legendach Indian Ameryki płd., którzy wierzą, że na początku była ciemność, morze – matka „Aluna”, która była duchem, możliwością i zdolnością. Przędła złotymi nićmi widzialny świat, a w nim zwierzęta oraz człowieka. Cały świat jest utkany z niewidzialnych wrzecion, a każda ludzka myśl, to również pojedyncza nić, która zakotwicza się w innym człowieku, rzeczy lub celu. Wszystko plącze się w rytmie kształtów idei i dążeń.

Kiedy biorę w rękę rylec, zasiadam do pokrytej werniksem blachy, wiem, że najmniejszy błąd może zniszczyć mozolną graficzną pracę. Uczy to pokory i cierpliwości. Po metalicznym ryciu, pokrywaniu i zapiekaniu kalafonii przychodzi czas na trawienie metalu w kwasie azotowym. Do samego końca nie mogę być pewny efektu, wszystko odbywa się w wyobraźni. Każda kolejna kąpiel w kwasie zaciemnia blachę, która stopniowo pokrywana jest nowymi warstwami wernisku. To tak, jakby stopniowo zakrywać rysunek, który rysujemy aby na samym końcu na nowo go zobaczyć, przepuszczony przez szlachetny „filtr” smug, wżerek i „ziarna” blachy. A przecież to dopiero początek w procesie stworzenia grafiki.

Tak jak każda epoka tworzy anty-epokę, akcja daje reakcję a kontrasty mnożą odniesienia.
Czy istnieje bohaterstwo bez wojny? Czy można odnaleźć przyjaźń bez odczucia stanu biedy? lub wdzięczności i szacunku do pożywienia bez uczucia głodu? Czy ogień topiący metal, prasa, która wyciskająca wodę i wtłacza farbę oraz cierpliwa dłoń ryjąca w matrycy odda odpowiednio kłębiące się w głowie myśli i wspomnienia? Czy powstanie z tego godne dzieło? Będzie dobre? czy mogłoby być lepsze? Uważacie, że w wielopłaszczyznowej sinusoidzie jest miejsce na złoty środek?

Pamięć, ogień, piękno, siła i cierpliwość, wszystkie te słowa przywodzą na myśl technikę, którą ukochałem. Akwaforta/akwatinta – jej szlachetne piękno powstaje w trudzie i znoju.